TKANINA


Z tkaniną łączy mnie szczególna relacja – zarówno tkaniną jako medium artystycznym jak i – po prostu – wyrobem włókienniczym. Początki mojej fascynacji sięgają 2012 roku, kiedy po raz pierwszy zanurzyłam materiał w garnku z gorącą wodą zabarwioną farbą. Zaczęło się bardzo niepozornie, bo od farbowania dżinsowych szortów i bawełnianych koszulek. W tamtym czasie nie odróżniałam tkaniny od dzianiny, a moja świadomość dotycząca jakości materiałów była niewielka. Niemniej, dość szybko zorientowałam się, że stary lniany obrus, po kąpieli w barwniku, może zyskać drugie życie, ba, niekiedy stać się nawet dziełem sztuki. Natomiast akryl czy poliester po takim spotkaniu skróci jedynie swoją podróż na wysypisko śmieci.

W 2012 roku hobbystycznie barwione realizacje zyskały swoją nazwę, by w późniejszym czasie (2015) stać się moim głównym zajęciem. W latach 2012 – 2021 pod marką Goshko stworzyłam niezliczoną ilość kobiecych ubrań o niespotykanych wzorach i unikatowej kolorystyce. W 2014 zrezygnowałam z barwienia gotowych produktów na rzecz wyrobów tworzonych przeze mnie od zera, z materiałów, które sama wybrałam. Farbowałam przede wszystkim bluzki i tuniki o prostych krojach, uszyte z wysokiej jakości dzianin polskiej produkcji; przyjemnych dla ciała, miękkich, delikatnych i wytrzymałych jednocześnie. Klientki często nazywały je drugą skórą.

Skoro już mowa o skórze, muszę wspomnieć o lycrze – niezwykle elastycznym, idealnie gładkim materiale, który pomógł w wykonaniu większości moich obrazów i obiektów. Odpowiednio zabarwiony i uformowany potrafi do złudzenia przypominać ludzką skórę. Odkryłam go dzięki realizowanemu w 2014 roku cyklowi dyplomowemu Przekleństwa cielesności i od tego czasu - zmienmiennie - towarzyszy mi do dziś

Równolegle z Przekleństwami cielesności – w pracowni sztuki włókna gdańskiej akademii - powstawał aneks do dyplomu, aneks do dyplomu - osiem ręcznie barwionych tkanin w formacie 250/150 cm. Realizacje są wynikiem eksperymentowania z techniką shibori – tradycyjną, ponad tysiącletnią, japońską sztuką ręcznego barwienia tkanin polegającą na manipulowaniu materiałem na wiele różnych sposobów: wiązaniu, składaniu, skręcaniu, a nawet zszywaniu. Tak przygotowaną formę zanurza się w kąpieli farbiarskiej. Krępowanie materiału powoduje, że barwnik nie wnika w całą powierzchnię tkaniny równomiernie – obszary zewnętrze wybarwiają się intensywnie, a te ukryte – znacznie subtelniej lub pozostają całkiem nietknięte. Shibori to praktyka wymagająca cierpliwości i ucząca pokory. Nie lubi poganiania. Na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie nieprzewidywalna, ale gdy podarujesz jej swój czas i spróbujesz zrozumieć język, jakim się posługuje, zyskasz dostęp do nieograniczonych możliwości twórczej ekspresji.

Kolejnym, zresztą niezwykle udanym eksperymentem farbiarskim, była zrealizowana w 2015 r., według pomysłu prof. Anny Królikiewicz, monumentalna tkanina barwiona rdzą (Ślady proste). Technikę shibori połączyłam tutaj ze stemplowaniem; odciskaniem nża materiale pordzewiałych części narzędzi i maszyn znalezionych w zakamarkach ojcowskich rupieciarni. Wylegujące się tygodniami, w płytkich basenikach z wodą i octem, niespiesznie oddawały rdzawą barwę śnieżnobiałej tkaninie. Ślady pozostawione przez rdzę, w przeciwieństwie do tych, które zostawia farba, pozbawione są kobiecej łagodności – bezwzględnie penetrują materiał, zagnieżdżając się w jego włóknach na stałe.

Rodzaj barwnika, wybór koloru i typu materiału to te etapy procesu farbowania, na które mam wpływ.
Po niezliczonych godzinach spędzonych w towarzystwie wyrobów włókienniczych; dotykaniu ich, oglądaniu
i maczaniu w farbie potrafię też rozeznać, czy dana tkanina dogada się z barwnikiem, czy będzie się z nim kłócić. Wiem, jak sprawić, by nakładane na siebie liczne warstwy kolorystyczne przenikały się harmonijnie tworząc spójną całość. Choć zbierane latami doświadczenie bardzo pomaga mi w realizacji konkretnych, farbiarskich pomysłów, najciekawsze wciąż pozostaje to, czego skontrolować i przewidzieć się nie da; przypadkowe zagniecenie zostawiające ślad, farba przenikająca tam, gdzie miało jej nie być, abstrakcyjny motyw formujący się w figuratywne przedstawienie. Możliwościom nie ma końca. Każda tkanina jest unikatowa, ale ekscytacja towarzysząca rozkładaniu zabarwionego zawiniątka zawsze ta sama.

W 2019 roku, w Gdańskiej Galerii Miejskiej, w ramach projektu Dom 12 rzemiosł, przeprowadziłam warsztaty pt. Farbiarstwo, będące moją pierwszą okazją do dzielenia się zdobywaną latami wiedzą. Dwa krótkie spotkania to za mało, aby przekazać cały ogrom teoretycznych i praktycznych wskazówek związanych z procesem barwienia, ale wystarczająco, by zarazić pasją do tej niezwykłej sztuki. Mam nadzieję, że zasiane wówczas ziarenka, owocują. Kiedy w 2013 roku farbowałam pierwsze szorty, nie miałam pojęcia, że następstwa tego niepozornego działania, będą w przyszłości tak okazałe. Nie ujmując materialnym rezultatom mojej pracy, nie mam ich wcale na myśli. Mówię o zasobach zakorzenionych znacznie głębiej: nabytej świadomości, odkrytej wrażliwości, szacunku do otaczających mnie materiałów i przedmiotów. Praca z tkaniną to powolna droga wiodąca ku poznawaniu jakości i szlachetności na wielu płaszczyznach. Zaczyna się od wyboru bluzki, którą na siebie zakładam, kończy na poważnych, życiowych kwestiach. Dawniej nie widziałam różnicy między wysokogatunkowym jedwabiem a kiepskiej jakości poliestrem. Dzisiaj ta rozbieżność jest, nie dość, że od razu widoczna, to jeszcze wyraźnie wyczuwalna. Naturalne tkaniny pulsują - żyją. Co prawda powoduje to, iż są bardziej wymagające niż martwe, sztuczne wyroby, ale też dają od siebie o wiele więcej; otulają miękkością, pozwalają skórze na oddech, ogrzewają, gdy potrzeba i przede wszystkim towarzyszą wiernie przez wiele lat.

Rozmyślanie o tkaninie wzbudza we mnie często dziwną nostalgię za czasami, których teoretycznie, nie powinnam pamiętać. Zakładając co lato, należącą niegdyś do mojej mamy, kraciastą, zwiewną spódnicę z lat siedemdziesiątych, tęsknię za ciszą tamtych dni. Kilkudziesięcioletni, babciny obrus, ozdobiony licznymi cieniami wypitych wspólnie herbat, przenosi mnie do wnętrza starego domu, przywołując zapach palonego w piecu drewna. Tęsknię za niewymuszonym minimalizmem wynikającym, nie z żadnej mody, czy rozpaczliwej chęci ucieczki od nadmiaru, tylko natury dawnego, niespiesznego świata. Może jestem zbyt sentymentalna, może trochę staroświecka, ale uważam, że ślady ludzkich dusz; kawałki wspomnień, okruchy wspólnych chwil, przetrwają tylko tam, gdzie mają szansę się zadomowić – w solidnych splotach naturalnych, odpornych na działanie czasu włókien.

WYBRANE REALIZACJE

2021 | Fragment cyklu Shibori po polsku – tkanina japońska w rękach Gdańszczanki zrealizowanego
w ramach Stypendium Kulturalnego Miasta Gdańska

PROCES TWÓRCZY
fot. Daria Szczygieł | 2021

2019 | FARBIARSTWO - warsztaty edukacyjne przeprowadzone w ramach projetktu Dom 12 rzemiosł, Gdańska Galeria Miejska | zdjęcia: Rafał Mroziński
2016 | Świątynia - ręcznie barwiona tkanina na podobraziu | shibori, rdza | 120 x 140 cm
2015 | Ślady proste - praca zrealizowana według pomysłu prof. Anny Królikiewicz | batyst barwiony rdzą | 5,8 x 8 m
2014 | Fragment praca dyplomowej ze sztuki włókna zrealizowanej pod opieką dr Agaty Zielińskiej – Głowackiej ręcznie barwione tkaniny: jedwab i batyst, technika shibori | 1,5 x 2,5 m
2013 - 2021 | wybrane realizacje marki Goshko - ręcznie barwione bluzki damskie z wiskozy i bawełny